Fotografuję miłość.
/
Kilka ulubionych kadrów...
TUTAJ

O mnie

Cześć. Mam na imię Asia i bardzo się cieszę, że właśnie jesteś na mojej stronie.

Radość, euforia, błogostan, promienność, spełnienie – to główne cele mojej fotografii. Czyli w wielkim skrócie: chcę zatrzymywać na moich zdjęciach SZCZĘŚCIE.

Od kilku lat szukałam odpowiedzi na pytanie: co powoduje, że kocham fotografować ludzi? I teraz już wiem: przebywanie w towarzystwie osób szczęśliwych podnosi poziom endorfin.

Królestwo za jeden uśmiech.

Jesteś tu, więc wiesz, że zajmuję się fotografią. Od 2011 roku fotografuję w większości śluby, ale robię też sporo sesji rodzinnych, ciążowych i kobiecych.

Kto ze mną pracował ten wie, że staram się angażować w 100%. Hashtag #whenbridebecomesafriend to od kilku lat motto mojej pracy. Chciałabym, ale moje Pary Młode (no dobrze – w głównej mierze Panny Młode, ponieważ w większości przypadków to one są dyrektorami artystycznymi tego przedsięwzięcia) czuły, że mogą na mnie polegać i że wykonam swoją pracę najlepiej jak potrafię.

Bardzo często dostaję maile od moich Panien Młodych z prośbą o rekomendację video czy florysty. I na takie wiadomości odpowiadam z ogromną przyjemnością, ponieważ wtedy wiem, że Pary mi ufają, a ja staję się integralną częścią ich dnia ślubu, a nie tylko ‘podwykonawcą’ (brrr, ale ja nie lubię tego słowa).

Co robię?

To co kocham.
Mieszkam w Krakowie – od zawsze o tym marzyłam, a że marzenia trzeba spełniać to od ładnych paru lat jestem szczęśliwą krakowianką.

Fotografuję, najchętniej ludzi. Nic na to nie poradzę, że nie ciągnie mnie do fotografowania kwiatuszków i robaczków. Lubię, gdy ludzie okazują emocje i cieszę się jak dziecko jeśli uda mi się to uchwycić. Staram się, żeby moje zdjęcia były przede wszystkim prawdziwe, pełne uśmiechów, gestów oraz miłości.

Tworzę strony internetowe, teraz już coraz rzadziej. W końcu po coś się studiowało się 5 lat informatykę ;)

Jestem mężatką. Rety jak to nadal dziwnie brzmi. Minęło już ponad 10 lat, a ja nadal nie mogę się przyzwyczaić. I po latach mogę stwierdzić, że nasz ślub był dość nietypowy, ponieważ były na nim całe 6 osób ;)

Co lubię?

Podróże. I jak śmieją się moi rodzice: na to mogłabym wydać chyba ostatnią złotówkę. Rok 2019 był pod tym względem rekordowy i w 100% wyjątkowy. Spełniłam kilka swoich marzeń i w końcu odwiedziłam Kalifornię, Meksyk, Portugalię, Tajlandię i Wietnam. I co? Ciągle mi mało.

Jeść. Ale tu chyba nie ma się czym chwalić, bo raczej chyba lepiej było by napisać, że lubię być na diecie ;) Ale to jest troche bez sensu, skoro dla mnie podróżowanie w 100% wiąże się z jedzeniem. Bo jak być we Włoszech i nie zjeść pizzy czy makaronu, nie napić się ich wina. Czy polecieć do Tajlandii i nie zajadać się ich street foodem.

Jazdę samochodem. Nawet długie podróże. Mój Maciek czasem musi mnie prosić, żeby mógł prowadzić ;) Gdyby ktoś nawet teraz zadzwonił i powiedział, że jedziemy nad polskie morze (które kocham bardzo) to pakowanie plecaka zajmie mi 15min. No może 20.

Lubię jeszcze… rozmawiać. Huśtać się na huśtawce. Pić gin and tonic (najlepiej Malfy Grejfrutowy lub Portobello). Spacery po lesie. Dostawać kwiaty. Spać (nawet bardzo).  Śniadania na plaży. Śpiew ptaków o poranku. I serial ‘Co ludzie powiedzą?’.

Czego chcę?

Żeby doba trwała 48h. Chcę nauczyć się języka portugalskiego (ostatnio miałam 3 miesięczną próbę).  Nauczyć się latać. Mieć na starość małą agroturystykę na skraju lasu.

Reasumując:

Uważam, że jestem kobietą sukcesu…

Dlaczego?

Jak mawia Zig Ziglar:
Sukces to wracać do domu i z radością patrzeć na kochającą rodzinę;
Sukces to kochać i być kochanym;
Sukces to odpoczywać i płacić wszystkie rachunki w tym miesiącu i następnym;
Sukces to wiedzieć do kogo się zwrócić gdy sprawy nie idą po twojej myśli;
Sukces to praca, która nazywa się „hobby”;
Sukces to wstać rano i czuć się dobrze;

CLOSE MENU
TUTAJ